WĄTPLIWE DOBRODZIEJSTWO
Nowoczesna technologia przekształca nasze życie. Marzenia o
dobrobycie dla wszystkich dzięki rozwojowi techniki,
począwszy od XIX wieku w coraz szybszym tempie prowadziły do
ogromnych zmian w dystrybucji dóbr. Rezultat? - coraz więcej
czasu spędzamy w pozycji siedzącej. To wątpliwe
dobrodziejstwo i coraz powszechniejsze korzystanie z
komputerów w dużym stopniu są przyczyną częstszego niż
niegdyś występowania zaburzeń mięśniowo-szkieletowych i
chorób z grupy RSI.
CENA SZTUK PIĘKNYCH
Niegdyś RSI było chorobą zawodową grafików, twórców
wspaniałych sztychów, które wymagały mozolnego nacinania,
punktowania i rycia dłutkami w metalu. Przed wynalazkiem
fotografii dzieła malarzy były dość powszechnie znane dzięki
odwzorowaniu ich graficznymi technikami. Ilustrowane
dziewiętnastowieczne pisma, z których czerpano wiedzę o
dalekim świecie, pokazywały, jak ten świat wygląda na
rycinach, wykonanych najczęściej techniką stalorytu, ze
względu na twardość i trwałość metalowej płytki, z której
powielano obrazek. Oddanie bogatej skali walorów światła i
rozmaitych kolorów osiągano dzięki szrafowaniu - drobniutkim
kreseczkom przecinającym się pod różnymi kątami i z różną
gęstością. Nacinanie ich i rycie w metalu wymagało
monotonnego powtarzania godzinami tych samych ruchów.
DOJENIE, PRANIE I NADAWANIE
Jedne z pierwszych wzmianek medycznych o problemach z dłońmi
i rękoma, będących skutkiem powtarzania wciąż tych samych
ruchów pojawiły się w światowej literaturze medycznej w XVII
wieku wraz z doniesieniami o tzw. "ręce dójki". [http://www.myhealthwbcbs.com/topic/rsi]
Przypadki RSI odnotowano w Stanach Zjednoczonych przed I
wojną światową - u operatorów telegrafu, wystukujących
godzinami serie prostych znaków występował tzw.
"przykurcz/skurcz telegrafisty". [tamże]
Cierpiały też kobiety zarabiające na życie praniem - godziny
tarcia, gniecenia i wyżymania materiału prowadziły do tzw.
"kciuka praczki". Podczas I wojny światowej pojawiła się
kolejna bolesna dolegliwość, która nazwano w USA "szklaną
ręką". Dorabiali się jej operatorzy nadający alfabetem
Morse'a. [tamże]
NAUKOWE ZACIĘCIE
Rozwój technologiczny przyspieszał. Wiek XIX, a po nim XX
wierzył w potęgę nauki. Zaczynało dominować naukowe
podejście do życia i pracy. Frederick Winslow Taylor (1856 -
1915), pomysłodawca tzw. zarządzania naukowego, duchowy
ojciec taśmy montażowej, prowadził badania i pomiary prac
przy liniach produkcyjnych, w sposób naukowy określał normy.
Idea była prosta: rozłożenie procesów produkcyjnych na
składowe elementy miało zaowocować zwiększeniem,
przyspieszeniem i wyższą jakością produkcji. Dostępność
wielu taśmowo wytwarzanych dóbr mogła wzrastać - produkowano
przecież więcej, szybciej, taniej.
FUNDAMENTALIZM
Pierwszą taśmę montażową wprowadzono w 1913 r. w zakładach
Forda, a inspiracji do tego wynalazku dostarczyło naukowe
zacięcie Taylora, który kilka lat wcześniej opublikował
swoją pracę. Dzięki zastosowaniu jego koncepcji, w zakładach
Forda w Detroit (gdzie większość robotników nie znała
angielskiego) czas produkcji jednego auta skrócono z ponad
12 godzin do dwóch. Tayloryzm, eliminujący wszelkie zbędne w
procesie produkcyjnym ruchy do dziś ma niestety swoich
zwolenników, przypominających fundamentalistów ekonomii.
WYSPECJALIZOWANE AUTOMATY
Wraz z odhumanizowaniem procesów wytwarzania musiała
wzrastać też liczba urazów i zaburzeń
mięśniowo-szkieletowych kończyn górnych u osób wykonujących
dzień w dzień te same ruchy. Cierpiały - i dziś też cierpią
rzesze szwaczek, maszynistek, pakowaczy, robotników
budowlanych, montażyści zatrudnieni przy taśmach
produkcyjnych. Choć od tayloryzmu nieco się odchodzi.
Naukowa organizacja pracy w duchu Taylora całkowicie pomija
społeczne potrzeby pracowników, - lecz nie tylko. Ogranicza
ona na dłuższą metę wydajność ludzi traktowanych jak
wyspecjalizowane automaty, - dlatego wprowadza się przy
taśmach montażowych zmiany, tak, aby pracownikom dać pewną
odmianę w zakresie wykonywanych monotonnych ruchów.
A ZACZYNAŁO SIĘ TAK OBIECUJĄCO
Człowiek - dzięki budowie ciała i ewolucyjnemu
przystosowaniu jest stworzony do wszechstronnego ruchu. ( W
ogóle ruch - to... nie samo wyłącznie zdrowie. Czy wiecie,
że podczas szybkiego spaceru, albo innej, niezbyt
wyczerpującej aktywności fizycznej, już po kilkunastu
minutach w naszym mózgu pojawiają się endorfiny? Te
substancje z grupy neuroprzekaźników wywołują uczucie
przyjemności...) Ludzkie dłonie to nie tylko jedno z
najbardziej precyzyjnych narzędzi. Cofnijmy się do
prehistorii. Poczynając od czasu, kiedy praczłowiek przybrał
postawę wyprostowaną i nauczył się chodzić (a działo się to
jakiś milion lat temu), uwolnione od funkcji lokomocyjnych
kończyny przednie stały się rękoma. Dalej, rozwojowi
zdolności manualnych towarzyszył gwałtowny rozwój mózgu
poprzez wzrost objętości i liczby neuronów. Homo sapiens
pojawił się jakieś 500 -100 tys. lat temu, a nasz
bezpośredni przodek, człowiek współczesny (Homo sapiens
sapiens) -
około 35 tys. lat temu.
PRZYSTOSOWANIE?
Ta skala czasu potrzebna jest po to, aby zrozumieć siłę
"przyzwyczajenia", tkwiącą w naszym ciele, które potrzebuje
ruchu i urozmaicenia, żeby móc normalnie funkcjonować. Po
prostu tak jesteśmy zaprojektowani. Każde poważniejsze
naruszenie potrzeb powstałych w wyniku tego trwającego tyle
tysiącleci "programowania", odstępstwo, które lekceważy
budowę anatomiczną i związaną z nią biochemię, przynosi nam
cierpienie i choroby. W olbrzymim skrócie, i przy wszystkich
zastrzeżeniach, podobną "ewolucyjną" drogę powtarza każdy z
nas. Najpierw trzeba nauczyć się chodzić... A później -
przypomnijmy sobie, ile trudności sprawia małemu dziecku
nauczenie się koordynacji dłoni przy pisaniu. Integracji
sensorycznej służy rysowanie szlaczków, kolorowanki,
odnajdywanie drogi w rysunkowych labiryntach, te wszystkie -
wydawałoby się łatwe i banalne kreseczki, laseczki i
kółeczka składające na elementy odręcznego pisma. Czy po to,
aby w dorosłym okresie życia, po kilku - kilkunastu latach
codziennej klikaniny i uderzania w klawisze z powrotem mieć
trudności z zapinaniem i rozpinaniem guzików, z założeniem i
zdjęciem rękawiczek? (Przy okazji - rękawiczki dla osób
chorych czy tylko zagrożonych RSI są baaardzo ważne, -
dlaczego - przeczytajcie dalej.)
OBCINANIE MACZETĄ LIŚCI BURAKA CUKROWEGO
W fachowym omówieniu zespołu cieśni nadgarstka prof. dr hab.
med. Leszek Szczepański z Katedry i Kliniki Reumatologii
Akademii Medycznej w Lublinie podkreśla, że "czynnikiem
sprzyjającym jest nie tyle siła, z jaką ścięgna bywają
napinane, ile czas trwania i powtarzania napięć." [Artykuł
na stronie
http://www.borgis.pl/czytelnia/nm_reumatologia/06.php]
Dolegliwości CTS (ang. Carpal Tunnel Syndrome; po polsku:
ZKN - Zespół Kanału Nadgarstka] powodowane są przewlekłym
uciskiem na przebiegający przez dłoń, nadgarstek, przedramię
i ramię - aż do szyi - nerw pośrodkowy. Jak pisze prof.
Szczepański, zdecydowanie najczęstszą przyczyną przewlekłego
ucisku na nerw pośrodkowy jest przewlekłe nieswoiste
zapalenie ścięgien zginaczy palców rąk.
"Przyczyna tego zapalenia jest niemal niezmiennie taka sama:
wielokrotnie powtarzane napięcie tych ścięgien. Objawy
częściej są obustronne niż jednostronne, ale silniejsze
zwykle w ręce dominującej." I dalej wymienia najbardziej
narażone grupy zawodowe osób, "wykonujących częste,
powtarzane ruchy rąk, jak maszynistki, stenotypistki czy
rolnicy. Częstą przyczyną ZKN jest codzienne ręczne dojenie
krów, obcinanie maczetą liści buraka cukrowego, czy pielenie
grządek - ręczne lub z użyciem narzędzi o krótkim trzonku."
[tamże]
MILIARDERZY

Podczas pracy na stanowisku komputerowym nawet nie
zauważamy, jak wiele drobnych ruchów wykonujemy uderzając w
klawisze i posługując się myszką. Również te niewielkie
ruchy wymagają napinania mięśni i ścięgien. To właśnie one
zawiadują miliardami kliknięć. Intensywna praca w niektórych
aplikacjach może wymagać ich nawet kilku tysięcy (!)
dziennie. W rezultacie jednostajnego przeciążenia ścięgien
dochodzi nierzadko do obrzęku i stanu zapalnego. Opis
zapalenia pochewek, w których poruszają się ścięgna dłoni
znajdziecie na stronie działu Zdrowie w Gazecie Wyborczej
http://www2.gazeta.pl/zdrowie/723104,28367,2658878,P_CHOROBY.html
POWTÓRKA Z PODSTAWÓWKI
Ale przecież mięśnie nie pracują li tylko mechanicznie.
Przypomnijmy garść wiadomości ze szkoły podstawowej: mięśnie
do wykonania jakiejkolwiek pracy (również i w stanie
spoczynku) zużywają tlen dostarczany przez krew. Serce -
główna pompa zasilająca - ignoruje potrzeby poszczególnych
mięśni, dbając o ogólny właściwy poziom paliwa w całym
ciele. Trzymanie dłoni zgiętej w nadgarstku powoduje gorsze
ukrwienie - a co za tym idzie - słabszy dowóz paliwa i
odprowadzanie szkodliwych produktów przemiany materii. Ale
nawet przy prawidłowym ułożeniu dłoni w nadgarstku, żeby
myszką coś wskazać, zakreślić - trzeba ją trzymać w dłoni.
Wymaga to pracy mięśni. Komendy wydajemy kliknięciami - a to
oznacza kolejne naprężanie ścięgien.
PRZYSPIESZONE BICIE SERCA
Poziom dotlenienia tkanek mierzony jest w mózgu, i kiedy się
obniża, autonomiczny system nerwowy przesyła odpowiedni
sygnał do serca, które zaczyna bić szybciej, by szybciej
uzupełnić niedobór. Wraz z krwią żylną odbywa się natomiast
usuwanie i transport związków powstałych podczas procesu
spalania w mięśniach. O ile jednak mózg szybko wykrywa
zwiększone zapotrzebowanie na tlen podczas pracy większych
mięśni (ramion i nóg) i odpowiedni sygnał uruchamia szybsze
pompowanie krwi, podczas pracy dłoni - małego precyzyjnego
narzędzia, poruszanego niewielkimi mięśniami, płynący z nich
sygnał jest za słaby, aby przyspieszyć pracę centralnej
pompy zasilającej.
TRUCIZNA GROMADZI SIĘ POWOLI
Tymczasem w trakcie monotonnej klikaniny powszedniej i
korzystania z klawiatury, zapotrzebowanie w mięśniach dłoni
na tlen rośnie znacząco, jeśli uwzględnimy częstotliwość, z
jaką - choćby nieznacznie, ale za to przez wiele godzin,
poruszamy zginaczami palców rąk, sztywniejąc zarazem od
siedzenia przed monitorem. Co gorsza, w tkankach zaczynają
odkładać się szkodliwe produkty spalania. Normalnie usuwane
są one przez krew, która podczas posługiwania się myszką nie
krąży jednak odpowiednio szybko, aby nadążyć z dowozem
odpowiedniej ilości tlenu w stosunku do zwiększonego
zapotrzebowania na paliwo i nie nadąża z usuwaniem toksyn.
Nie dość - zachowywanie pozycji siedzącej przez dłuższy czas
również dodatkowo upośledza krążenie. To między innymi,
dlatego siedzący tryb życia podwyższa ryzyko zachorowania na
cukrzycę.
DOWÓZ KIEPSKI I WYWÓZKA
Podsumujmy zatem: w stosunku do potrzeb naszego organizmu
podczas pracy przy komputerze krążenie krwi, zwłaszcza w
dłoniach jest upośledzone, krew dowozi za mało tlenu i zbyt
wolno usuwa śmieci, takie jak kwas mlekowy. Kropla drąży
skałę - po pewnym czasie zaczynają się problemy i ból.
TRZYMAJCIE SIĘ CIEPŁO
I nie zapomnijmy o rękawiczkach - czy domyślacie się już,
dlaczego trzymanie rąk w cieple jest takie ważne? Chodzi o
zapewnienie prawidłowego krążenia przy obniżonej
temperaturze? - Kiedy jest zimno - dłonie drętwieją. W
niskiej temperaturze nasze ciało jest mniej elastyczne i
każdy ruch, każda pozycja wymaga większej pracy, co pociąga
za sobą także większe prawdopodobieństwo wystąpienia WRMSD -
takie wyjaśnienie wpływu temperatury na zaburzenia mięśniowo
szkieletowe podaje na swoich stronach www [http://www.ccohs.ca/oshanswers/ergonomics/risk.html#_1_6]
kanadyjskie Centrum Medycyny i Zdrowia w Pracy (Canadian
Centre for Occupational Health and Safety).
MASZYNISTKI MIAŁY LEPIEJ - NIE MIAŁY MYSZY
Zdaniem profesora Alana Hedge'a, który kieruje badaniami
ergonomicznymi na Uniwersytecie Cornell, nowoczesne
klawiatury, z którymi ma obecnie do czynienia użytkownik
komputera, są jeszcze gorsze od starych maszyn do pisania, w
których trzeba było przesuwać wałek, wkładać kolejny arkusz
papieru, co pozwalało na urozmaicenie repertuaru ruchów i
pozycji rąk. [Artykuł T. Revelle'a "Ergonomics 101: Working
Painlessly" w: Interiors & Sources, czerwiec 2000;
zamieszczony na stronach
www.humanscale.com]
Profesor Hedge ostrzega, ze ryzyko wystąpienia dolegliwości
mięśniowo-szkieletowych rośnie przy użytkowaniu komputera
choćby przez godzinę dziennie. A zagrożenie urazem jest
dziewięć razy większe, jeśli przy komputerze spędza się
codziennie... cztery godziny.
|